piątek, 30 sierpnia 2013

Rozkminy Akemi - Kompletnie nic

Nagle stwierdziłam, że muszę nauczyć się robić opisy. Ale nie jakieś tam zwykle, ale takie takie no... dokładne. Zarąbiście dokładne i malownicze opisy. Takie jak robią niektóre blogerki. Nie chcę pisać jak Sienkiewicz, jednak... chcę, żeby ten opis wciągał. Był na tyle dobry, żebym była z niego dumna. Jak na razie rzadko kiedy to się zdarza.
Uznałam, że zacznę od najprostszych czynności z życia codziennego. Tak się akurat złożyło, że miałam w ręce mopa. Moim zadaniem było pozmywanie podłogi. Tak więc pomyślałam, że spróbuję przekształcić latanie z mopem po podłodze w... coś innego. Tak więc moje zmagania zaczęłam w salonie cały czas rozmyślając, jak by tu opisać tak wręcz banalna czynność. Kiedy wróciłam z myślami na ziemię, obrobiłam już praktycznie wszystkie pomieszczenia i kończyłam ostatnie.
- Kurwa - powiedziałam cicho z ironicznym uśmiechem tak, żeby moja kochana rodzicielka tego nie usłyszała.
Po skończonej pracy wywaliłam mopa gdzieś na bok i udałam się do kuchni w celu nalania sobie pół szklanki mleka. Tak - wielka i niebezpieczna bestia z Ikebukuro zwana Heiwajima Shizuo występująca w anime "Durarara!!" nauczyła mnie pić mleko. Za każdym razem jak o tym myślę, wydaje mi się to komiczne i z lekka żenujące. Jednak anime uczy, prawda?
Wzięłam w garść słomkę truskawkową specjalne do mleka kupioną wczoraj w Kauflandzie za pożyczone pieniądze (swoją drogą będę musiała niedługo je oddać i muszę o tym pamiętać...), złapałam za ucho od szklanki i podreptałam do mojego pokoju zamykając przy tym drzwi. Siadłam na krześle obrotowym przy biurku i podpierając głowę na ręce opartej o blat łokciem z nie najszczęśliwszą mina zaczęłam popijać napój. Kiedy skończyłam, złapałam telefon z zamiarem zaczęcia swojego interesującego inaczej opisu, jednak jakby włączyła mi się pauza.
- Nienawidzę opisów... - złapałam się za głowę i westchnęłam niezadowolona.
Jednak walcząc ze sobą, walnęłam się na łózko, oparłam barkami o kołdrę złożoną i lezącą na poduszkach, zgięłam nogi w kolanach i zarzuciłam dokładnie prawą na lewą. Uniosłam przy tym telefon rękoma na wysokość, jaką umożliwiały zgięte łokcie opierające się o materac. Tak oto zaczęłam pisać starając się nie rzucić irytującym Samsungiem o ścianę gdyż (jak to mówi moja najlepsza przyjaciółka) "telefon zaczął tańczyć macarenę" - czytaj ekran zaczął jakby zacinać się i "drzeć" a kiedy próbowałam pisać coś na klawiaturze, to najzwyczajniej w świecie nie nadarzała za ruchami moich kciuków, przez co czasem musiałam robić przerwy. Dlatego właśnie nazywam tą firmę Szajsung....
Przeciągnęłam się i przyłożyłam prawa rękę do czoła. Głowa mnie bolała. "Tak Katarzyno, było siedzieć dłużej niż do trzeciej dwadzieścia siedem" pomyślałam. Nadal zastanawia mnie, jak ja to robię, że z taką dokładnością zapamiętuję godziny, o których zasypiam i o których wstaję. Ciekawe zjawisko.
Ziewnęłam głośno rozdziawiając gębę i pokazując przy tym zęby jak kot. I w tym momencie zdałam sobie sprawę z jednej rzeczy. Mianowicie: O CZYM ŻESZ JA W OGÓLE DO CHOLERY PISZĘ?!?!?! Spojrzałam na mój marny opis niczego. To ma ukryty sens. Opis niczego do niczego. Zaczęłam zastanawiać się, co chciałam tym osiągnąć i po to wróciłam do samego początku. "...chcę, żeby ten opis wciągał. Był na tyle dobry, żebym była z niego dumna." Tak. To jest myśl przewodnia. Teraz wystarczy się do niej zastosować. Tylko... co ja mam w tej chwili opisywać? Zawiesiłam się na chwilę.
- Mam pomysł - powiedziałam i poderwałam się z łóżka.
Udałam się do kuchni i weszłam na stołek, który jeszcze powiększył moją wysokość. Koło mnie znajdowały się teraz dwa okna, umieszczone po diagonale na fragmencie ścian, który kształtem mógłby przypominać dziób statku. Wyjrzałam przez okno. Swego czasu mój życiowy mentor powiedział mi: "Nawet w najbardziej szarej codzienności powinnaś szukać czegoś niecodziennego. Czegoś co pozwoliłoby ci spojrzeć na świat z innej perspektywy." Właśnie zobaczyłam kota. To zwierzę ogólnie kojarzy mi się z tą osobą. Przypadek? Nie sądzę. Westchnęłam czując, że muszę myśleć bardziej racjonalnie. Spojrzałam w inną stronę. Jakieś 1/3 mojego pola widzenia zajmowała ogromna wierzba plącząca, której cieniutkie kosmyki były muskane przez wiatr dmuchający raz to mocniej, raz to słabiej. Wyprostowałam się bardziej, bo zaczął boleć mnie kręgosłup. Zeszłam ze stołka i oparłam się ramionami o parapet. Wygodniej. Mniej widać, ale wygodniej. Mam szukać i dostrzegać to, czego nie zauważałam wcześniej, tak? Zmrużyłam oczy i wyjrzałam przez okno. Dostrzegłam, że jest trochę brudne. Sukces, bo normalnie bym nie zwróciła na to uwagi. Jednak wolę nie wspominać o tym mamie, bo będę musiała je myć... Największa zmora mieszkania w bloku na trzecim pietrze tuż po wchodzeniu po schodach - mycie okien.
"Nic z tego nie będzie..." pomyślałam niezadowolona i osiadłam na stołku, przez co musiałam bardzo skulic nogi. W tym momencie zdałam sobie sprawę z czegoś ważnego. Mam jeszcze balkon! Od razu wyszłam przez drzwi do miejsca docelowego i ległam na mój kochany, miękki i wygodny fotelik w kształcie wklęsłego koła, służący mi do wypoczynku. Z uśmiechem spojrzałam przed siebie, po czym od razu wróciłam do miny obojętnej. Betonowe, a miejscami metalowe odgrodzenie negujące możliwość spadnięcia z tej wysokości, jest w tym momencie definitywnie niepotrzebne i przeszkadzające. Kompletnie nic nie widać...
- A żeby ci się nie nudziło przyniosłam ci zajęcie - mama z błogim uśmiechem rozłożyła suszarkę do ubrań i wręczyła mi pranie do rozwieszania.
Czy tylko mnie irytuje takie zachowanie rodziców? Przepraszam bardzo, ale mi się nie nudzi. Tylko że ta wiadomość raczej do niej nie dociera. Wkurzające. Westchnąwszy najpierw zaczęłam prace. Układałam koło siebie w w miarę małych odstępach bieliznę, przykładając co jakiś czas wilgotną skarpetę do bolącej głowy. Ważne, że pomagało. Poza tym była to czysta i - co najważniejsze - MOJA skarpeta, więc nie było z tym problemu. Człowiek, którego coś boli zrobi wszystko, by sobie ulżyć w cierpieniu, zupełnie jak ten, który ma kaca zrobi wszystko dla szklanki wody. Z takiego bynajmniej wychodzę założenia.
Po rozwieszeniu i po przyczepieniu spinaczami prania do suszarki, aby to nasze gacie nie latały po całym parkingu, weszłam z powrotem do domu. Aby uniknąć drugiej tury rozwieszania zasłoniłam się obiadem. Podziałało. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej kotleta z ziemniakami. Wszystko przełożyłam na jakiś talerz i wwaliłam do mikrofalówki. Czekając, aż się odgrzeje, siadłam na drewnianym kuchennym krześle.
Coraz bardziej wciąga mnie opis. Podoba mi się narracja pierwszoosobowa. Chcę trochę ją przećwiczyć, dlatego napisałam TO. Coś o niczym będące dalej niczym. Więc się pytam - czy ten opis ujdzie w tłoku? Co mam ewentualnie poprawić? Co muszę poćwiczyć? Napiszcie mi w komentarzach. Ja kończę, gdyż właśnie usłyszałam donośny dźwięk mikrofali oznajmiający wszem i wobec o skończonej pracy.
Pozdrawiam czytelników ;**

piątek, 23 sierpnia 2013

Powiedzmy, że funkcjonuję + filmiki, które mnie motywują

Jak w tytule. Komp dalej w naprawie, ale jakoś daję radę xD Nie potrafię żyć bez pisania i to mnie zaskakuje ^^" Tak więc notki powinny (zaznaczam - POWINNY) się pojawiać, jednak mogą być przynajmniej na razie odstępy czasowe. Postaram się wrzucać częściej na "Akemi w Akatsuki" oraz "Konoha School Stories", gdyż oba blogi są na ukończeniu (zwłaszcza Konoha). To tyle z ogłoszeń.

Teraz druga część. Moje motywujące filmiki. Chociaż może bardziej dziwne rozśmieszające filmiki? Albo momentami żenujące filmiki wprawiające w dobry nastrój przez co motywujące? Może przestane się w to zagłębiać xD Tak czy owak na pewno filmiki, które mogę oglądać praktycznie codziennie. Jeśli ktoś zainteresowany patrzeć niżej.


Naruto:

Kuroshitsuji

Shingeki no Kyojin

Death Note 

Durarara!!


 Jeśli ktoś przeżył obejrzenie wszystkich filmików to podziwiam xD Zaznaczam, że nie trzeba obejrzeć anime żeby zobaczyć te filmiki. Uważam, że ogromnych spoilerów tam nie ma. A co do filmików z Death Note to i tak słowa są pomieszane xD  Podkreśliłam moje ulubione jakby co. I jeszcze tak na marginesie do Kira Kira Douga - nie wiem czemu, ale jak tego słucham to moja wena rośnie w siłę ^^" Powala mnie ten fakt xDD

Pozdrawiam czytelników ;**

czwartek, 1 sierpnia 2013

Ważne

Moi drodzy czytelnicy. Mam dla was wiadomość, przez  którą niektórzy potną się łyżką, inni się ucieszą, a jeszcze inni się tym nie przejmą. Otóż zawieszam całkowicie swoją działalność w internecie. Nie będę pisać kompletnie nic do końca wakacji, a może i nawet dłużej. Nie to, że autorka ma was w dupie. Po prostu stało się coś, co przekreśliło moje możliwości kontynuowania opowiadań. Co to było? Otóż... komp mi się popsuł ><" Siła odgórna, której po prostu nienawidzę. Opowiadania dokończę - wszystkie bez wyjątku - tylko jak widać trzeba poczekać.
Pozdrawiam czytelników ;**
P.S. Notki, które opublikowałam miałam napisane wcześniej, żeby nie było.
P.S.2 Pozwólcie, że nie będę na razie komentować waszych blogów. Po prostu jest z tym też ciężko...